Była to wspólna akcja, choć Czechów nie widzieliśmy. Szliśmy w kilku grupach. Wyruszyliśmy z Bierutowic, które nie były obstawione przez esbecję. Obstawiony był za to wyciąg w Karpaczu. Wyszliśmy na trasę na równi pod Śnieżką, na Drogę Przyjaźni Polsko-Czechosłowackiej. Tam przebraliśmy się w koszulki, mieliśmy jakieś hasła — było widać, że organizujemy akcję. Było nas tam nie więcej niż 10–15 osób. Pamiętam, że pogoda była paskudna, miałem na sobie żółtą fosforyzującą kurtkę. A tu nagle z krzaczków wybiega ekipa dobrze zbudowanych panów w dresach i tenisówkach. Była duża mobilizacja straży granicznej, czekały już na nas nyski, budy. Spotkaliśmy tam resztę ekipy — Jasińskiego, Piniora i innych. Gdzieś nas jeszcze wieźli, więc był „wesoły autobus”.
Akcja się powiodła: zmobilizowaliśmy ogromne siły SB i straży granicznej do spacyfikowania manifestacji w obronie Karkonoszy.
Warszawa 2005
Petr Blažek, Grzegorz Majewski, Granica Przyjaźni, „Karta” 45/2005.